Zrozpaczony ojciec wydaje fortunę na poszukiwanie syna. Nawet spotyka go na moście - symbolu przejścia z życia doczesnego i wiecznego, ale nie rozpoznaje Aleksego. Ten wygląda jak żebrak. Tymczasem wokół Aleksego rozprasza się cudowna aura. Ucieka bo chcą go okrzyknąć świętym. Wraca do domu, właściwie pod schody domu. 16 lat żyje upodlony i karmiony resztkami przez służbę ojca. Widzi go płaczącego i tęskniącego. Znosi to wszystko dzięki łasce bożej. Gdy Aleksy umiera w Rzymie rozbrzmiewają dzwony. Czy dziś spotkalibyśmy świętego Aleksego? Na to pytanie odpowiada polonistka Kinga Leszczyńska.